Nowości Witryny

Dziś – kolej na „Baśń dla dorosłych„.

Rajski przybytek – najnowsze opowiadanie – kontynuacja nowelki pt. Dwa najpiękniejsze dni w życiu Mariny

print

Ten wpis został opublikowany w kategorii Ogólna. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

19 odpowiedzi na Nowości Witryny

  1. Caterina pisze:

    Szanowny Panie Babicki :),
    jak to miło znów poczytać o perypetiach ekipy z FPTB 🙂 Chciałabym uprzejmie Panu donieść, że nawet nie piastując już (ekstremalnie lukratywnego) stanowiska Pana menadżerki, nadal reprezentuję (już za friko, ale z nie mniejszą przyjemnością) Pańskie interesy, tak jak to stało się przedwczoraj, kiedy to byłam z moim mężem oraz naszym wspólnym znajomym, Panem d’Artigny na koncercie Indili w podparyskim Fontainebleau, które to miasto znane jest miłośnikom architektury z powodu znajdującego się tam słynnego renesansowo-manierystycznego zespołu pałacowo-parkowego. Gdy poprosiłam ją o autograf, Indila natychmiast mnie rozpoznała, ponieważ jest stałą czytelniczką „Le Monde”, a jak Pan wie, w tamtym roku moje zdjęcie bardzo często widniało na pierwszej stronie tego dziennika (złośliwi twierdzą, że to z powodu mojego quasiromansu z naczelnym). Sławna piosenkarka zaraz skojarzyła moją facjatę z Pańskim nazwiskiem i przyznała, że jest Pana ogromną fanką (Pański debiut przeczytała oczywiście w języku Szekspira).
    Mam dla Pana jej najnowszą płytę z miłą dedykacją 🙂 Dzisiaj wysłałam ją na Pana babicki adres 🙂
    Z serdecznymi pozdrowieniami,
    CF

    • Janusz N pisze:

      Droga Caterino,
      Dziękuję za pamięć i płytkę ukochanej Indili, którą, jak tylko do mnie dotrze, natychmiast oprawię w złote ramki i ustawię w regale razem z moimi książkami. I dziękuję w ogóle za to, że powróciłaś do życia towarzyskiego, że jesteś, że nadal nie zapominasz o mnie – na zawsze oddanym Ci przyjacielu. Gdy na nowo poukładacie sobie z Thomasem wszystkie sprawy rodzinne – ufam, ze powrócimy do czynnej współpracy. Tymczasem, czekając tych szczęśliwych i twórczo spędzanych z Tobą dni i chwil – serdecznie Cię pozdrawiam i ściskam… 🙂
      Twój Babicki.

      • Caterina pisze:

        Panie Babicki :), mój Thomas serdecznie pozdrawia Pana oraz Pańską drogą małżonkę Marinę 😉 A jeśli mowa o złotych ramkach, to muszę w tym miejscu dodać, że olejny obraz Mariny nazwany roboczo przez jej czeskiego agenta Ježka (Jiří Ježek – Pan pamięta tego sympatycznego jegomościa) „Václavské náměstí v paprscích vycházejícího slunce” (Vaclavske namesti w promieniach wschodzącego słońca) zawisł w honorowym miejscu w naszej uroczej willi. Obraz ten miał być notabene sprzedany za zawrotną sumę, ale Marina stwierdziła w ostatniej chwili, że podaruje go nam na pamiątkę mile spędzonego wspólnie czasu w grodzie nad Wełtawą.

        Z wyrazami sympatii :),
        Madame CF

        • Janusz N pisze:

          Droga CF!
          Dumny jestem z gestu mojej Marinki i wzruszony tak nobliwym wyeksponowaniem Jej „Placu Wacława…” w Waszej uroczej willi. Czy nadal macie tam tak wygodne kanapy? Noce spędzone na nich wspominam jako jedne z piękniejszych w mym życiu 🙂
          Pozdrawiam Was bardzo serdecznie! 🙂

          ps.
          Spune-i lui Thomas tău, că Marina era mort.
          Înțeleg că căsnicia ta din nou înfloritoare. Mă bucur.
          Poate acum e timpul pentru noi? Eu încă nu te pot uita…

  2. Wacław Stengraft pisze:

    Kochani, dobrze Was widzieć po długiej przerwie! W nawiązaniu do Pana historii, Panie Babicki, muszę z przykrością stwierdzić, że wcale mnie ona nie zdziwiła – jacyś niedawno zatrudnieniu ludzie ze schwarzwaldzkiej Kliniki mają ostatnio na Patrikosa nie najlepszy wpływ – on sam zachwalał ich jako „najlepszych specjalistów w swej branży”. Od 3 tygodniu nie mam z doktorkiem kontaktu – pewnie znów zaszył się w swej tajemnej willi w okolicach Neuschwanstein, by pracować nad tą bezsensowną „teorią zoelongacji” (jak tłumaczył, od „zoe” = gr. życie).

    Madame Caterino, mam nadzieję, że da się Pani namówić na małą cha-chę, gdy znów zagości Pani z Monsieur Thomasem w Baden-Baden 😉 Jestem przekonany, że moja Jeanne, jak i Pani Thomas (nasze dyskusje na tematy medyczne i nie tylko mogłyby trwać bez końca) nie będą mieli nic przeciwko!

    • Janusz N pisze:

      Witaj Sten,
      Dzięki że się odezwałeś. Przynajmniej teraz wiem, że i Ty, mój druhu, nie zapadłeś się pod ziemię, jak od jakiegoś czasu uczynił to Trazom i Caterina… Mam nawet nieśmiałe przypuszczenie, że bawią się razem gdzieś na Lazurowym, albo knują plany w willi o której wspominasz nad Bóg jeden wie czym… Szkoda mi tylko Thomasa. Otóż ostatnio wydzwaniał do mnie sondując, czy nie wiem gdzie jego połowica?… A ja naprawdę, nie wiem!… Tymczasem „Le Monde” wciąż publikuje focie swego pryncypała obtańcowującego Caterinę. Może więc oni we trojkę na tym Lazurowym? A może to tylko ściema uzgodniona z d’Artigny, żeby nie szukano jej w tej tajemniczej willi Trazoma?…

      ps
      Jak znam Caterinę – rychło się odezwie i niestrudzenie, jak radosny świergolek, będzie próbowała odkręcać wszystko wychwalając mężusia za troskę, cierpliwość, wyrozumiałość. I oczywiście poinformuje, że już od dawna gruchają z Thomaskiem w Monachium, jak przysłowiowe gołąbki… Ech, ta Caterina!… Co ja się mam z nią, niewdzięcznicą…

    • Caterina pisze:

      Szanowny Panie Wacławie :), nikt w całej Drodze Mlecznej nie czuje cha-chy tak jak Pan 🙂 Poprosiłam nawet ostatnio via sms naszego drogiego przyjaciela Trazoma o przekazanie Panu moich pozdrowień, ale nie wiem, czy to uczynił, ponieważ tak jak Pan napisał, całe dnie pracuje on nad teorią zoelongacji. Nocą natomiast nasz młody dottore wyczarowuje w magicznej kuchni swojej neogotyckiej, porośniętej bluszczem willi wyborne niskosłodzone dżemy z porzeczek z ekosurowca, który pochodzi z województwa podkarpackiego, a konkretnie z mojego ogrodu 😉 Nie jest tajemnicą, że Trazom i ja jesteśmy zdeklarowanymi miłośnikami porzeczek (wszystkich odmian), dlatego postanowiliśmy podbić rynek przetworami naszej firmy „Ribest” (od łacińskiej nazwy porzeczki: „Ribes” i superlatywu angielskiego przymiotnika „good”). Jak Pan, i Pan Babicki wiedzą, lubię czerpać z „Systema Naturae” Linneusza w nazwach moich firm – przykładem jest tu mój biznes, w który wkładam wiele serca (i który może właśnie dlatego przynosi mi takie kokosy), a konkretnie firma produkująca legowiska i zabawki dla kotów „CF for FC”, ergo Caterina Fille for Felis catus :).

      Łączę pozdrowienia :),
      CF

      • Janusz N pisze:

        No tak… Caterina, jako rzekłem: uderz w stół, a teraz z kolei „Szanowny Pan Wacław” zapadł się pod ziemię…. Pewno i tu za sprawką Trazoma… Ale żeby aż tak zignorować Caterinę?? Ho, ho… Odważny młodzian. 🙂

        • Caterina pisze:

          Drogi Panie Babicki :), między wierszami można wszak wyczytać co porabia pan Stentgraft – wraz z damą swego serca, Jeanne de Beaumont, rodowitą Korsykanką i studentką oceanografii na Sorbonie, bawi on w jej rodzinnym Ajaccio 🙂 Obawiam się, że w tym roku nie dałoby się wyciągnąć na FPTB-owy spływ kajakowy ani Stentgrafta, ani Trazoma, ponieważ pierwszy żyje miłością, a drugi pracą 24/7.
          Ze słonecznymi pozdrowieniami,
          Madame CF

          PS. Proszę się na dniach spodziewać miłej przesyłki w postaci dwóch sporych słoików dżemu porzeczkowego 😉

          • Caterina pisze:

            Panie Babicki :), owoce z Podkarpacia, ale receptura wielkopolska 😉 Śpieszę donieść, że marka „Ribest” zdobyła wczoraj Médaille d’or na Targach Spożywczych POLAGRA w Warszawie. Twórcy marki, czyli pan Trazom i ja zostaliśmy zaproszeni na uroczystą galę w Filharmonii Narodowej w Warszawie, która odbędzie się dzisiaj o godzinie 19.00 🙂 Dodam, że w muzycznej części gali będziemy mogli usłyszeć rewelację ostatniego Konkursu Chopinowskiego, łotewskiego pianistę Georgijsa O. w krótkim chopinowskim recitalu 🙂
            Ponieważ ciągle nie mogę się zdecydować, które szpilki założyć do mojej szałowej kreacji, a w dodatku układam sobie w głowie moje galowe przemówienie, pozwoli Pan, że na tym zakończę.

            Z wyrazami sympatii :),
            Madame CF

          • Caterina pisze:

            Panie Babicki :), oficjalna wersja Europoczty brzmi: przesyłka zaginęła (tak jak notabene mój ostatni komentarz o gali w FN ;). Myślę, że ktoś po prostu skonsumował zawartość obu słoików. No nic, następne dwa są już w drodze. Pragnę podzielić się miłym newsem: zreaktywowałam przyjaźń z Carmen Muzicianu. Moja przyjaciółka przejrzała na oczy i porzuciła Papillona.
            Armand-Sébastien będąc w związku z Carmen nadal uprawiał swoją szkalującą mnie działalność we francuskich mediach (za wyjątkiem „Le Monde”, oczywiście). To uświadomiło moją przyjaciółkę, że jej kochaś jest po prostu złym i mściwym człowiekiem. Cóż z tego, że jest piękny jak młody bóg, wspaniale gra na marimbie i ma szmalu jak lodu na koncie?
            Nowa miłość znalazła ją szybciej niż się spodziewała – od dwóch tygodni jest zakochana ze wzajemnością w http://www.bassemakiki.eu/ 😉 Trzymajmy kciuki za tę miłość!:)

            Łączę pozdrowienia,
            Madame CF

            • Janusz N pisze:

              Szanowna CF, dziękuję za info. Newsem dla mnie nie jest, bo od dawna cały FB huczy na ich temat, relacjonuje, komentuje…

              Co do słoików mam inną wersję: ostatecznie poskąpiła Pani, i tyle. A ja, głupi, łudziłem się, że będzie inaczej…
              j

              • Caterina pisze:

                Panie Babicki, skąd taki pesymizm? Dokument z przeprosinami za zagubienie jakże cennej przesyłki w dodatku do VIP-owskiego przecież adresata przyszło lekko poplamione dżemem porzeczkowym w prawym górnym rogu. Jest to więc oczywisty corpus delicti!
                Pan dr Trazom i ja otwieramy właśnie nasz sklep firmowy w Śródmieściu, tak więc serdecznie zapraszamy już od jutra!

                A sercowy wybór przyjaciółki bardzo mnie cieszy 🙂

                CF

              • Caterina pisze:

                *Dokument przyszedł lekko poplamiony

                Gdy się człowiek spieszy…
                Pozdrawiam:),
                CF

  3. Trazom pisze:

    Hoho, Kochani, oto jestem! Uśmiech mimowolnie pojawia się na twarzy, gdy czyta się o sobie rzeczy niemające wiele wspólnego z rzeczywistością – choć, muszę przyznać, w każdym wersie komentarza odnalazłem źdźbło lub choćby źdźebełko prawdy 😉 Anyway! Pewne jest to, że na razie do Niemiec się nie wybieram – wróciłem właśnie do rodzinnej Wielkopolski, czego namacalnym dowodem jest finansowana i wspierana przeze mnie przebudowa oddziału położniczego szpitala w mojej rodzinnej miejscowości – oddział ten otrzymuje właśnie rangę uniwersyteckiej kliniki, którą zamierzam kierować jako jeden z nielicznych w Europie fachowców w neurochirurgii położniczno-ginekologicznej. Umiejętności w tej dziedzinie szlifowałem niedawno podczas wysokospecjalistycznego kursu w Niemczech, a dokładnie w Jenie – skąd niestety wcale nieblisko do mojej ukochanej Bawarii 😉

    No tak, Kasiu, masz 100% racji pisząc, że ostatnio pochłonęła nas produkcja zdrowej żywności. Przetwory firmy Ribest i Malustig robią furorę – nie tylko na polskim rynku. A przedwczorajszy koncert i wieczór wspominać będę długo – silendo nemo peccat! Dość powiedzieć, że niejeden steinway rozbrzmiewał wówczas w ogarniętej półmrokiem Warszawie (choć chyba jedyny – w kolorze białym… ;))

    Cordialement!

    PS. Otrzymałem właśnie dziwnego smsa od Stentgrafta z prośbą pilnego przybycia na Korsykę. Zaczyna się słowami: „Mam walizkę, o której pisałeś” (?)… Nie widziałem się z nim odkąd ja i Jeanne wróciliśmy z weekendu w Palermo (a było to jeszcze przed jego ostatnim egzaminem specjalizacyjnym) – i mam nadzieję, że wszystko z nim w porządku…

    • Janusz N pisze:

      Pat, szczere gratulacje! !
      W przygotowywanych do druku „Kochankach ze Starych Babic” niejaki Patryk Trazom ukończywszy zagraniczne nauki też szykuje się do prestiżowej posady w klinice. Wprawdzie w innej specjalności (kardiochirurg), ale co tam… 🙂

      Zaś co do Stena… sam nie wiem, co w końcu postanowił. Gdybyś miał wiedzę – uszczknij rąbka 🙂
      Pozdrówka!
      j

  4. Caterina pisze:

    Szanowny Panie Babicki, jestem młodym przedsiębiorcą i ciągle się uczę (przede wszystkim na własnych błędach). Widzę jednak wyraźnie, że mimo pobytu w tak cudownym miejscu jak Duszniki-Zdrój, humor Panu zbytnio nie dopisuje, bo komentarze skierowane do mnie nie grzeszą uprzejmością i próżno w nich szukać sympatycznego dowcipu, do którego przez lata przywykłam. Nie chcąc więc psuć dalej nastroju ani Panu, ani sobie, bo tak się składa, że w przyszłym tygodniu wyjeżdżam na miłą eskapadę, kończę na zawsze moje wywody na niniejszej Stronce.
    Z poważaniem,
    Madame CF

    • Janusz N pisze:

      Szanowna Caterino,
      Jak mawiał pewien mędrzec, aby rozpocząć kolejny dzień trzeba najpierw zakończyć poprzedni. Pani – właśnie zakończyła.
      Szanuję Pani decyzję i nie będę ani jej podważał, ani próbował z Panią polemizować. Tak Pani postanowiła, niech tak będzie.

      A skoro nadszedł nieuchronny koniec – proszę przyjąć ode mnie podziękowania za wiele lat naszej wspólnej działalności i pracy. Były chwile trudne, żmudne, durne i chmurne, ale wiele było także pięknych i słonecznych. One w mojej pamięci pozostaną na zawsze… Jeszcze jest coś, za co muszę i chcę podziękować Pani szczególnie: podziękować za postać, której nie byłoby bez Pani…. Ta postać – to ja – Janusz Babicki, bo to własnie Pani powołała mnie do życia czyniąc człowiekiem ze wszystkimi słabostkami, ale i mocą Golema. Teraz tej mocy będzie musiało mi wystarczyć na resztę trudów życia. Czy długiego? Czy pomyślnego? Czy szcęśliwego? La vie verra!

      Bywaj, Pani!
      Janusz Babicki

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *