Dziś – kolej na „Baśń dla dorosłych„.
Rajski przybytek – najnowsze opowiadanie – kontynuacja nowelki pt. Dwa najpiękniejsze dni w życiu Mariny
Dziś – kolej na „Baśń dla dorosłych„.
Rajski przybytek – najnowsze opowiadanie – kontynuacja nowelki pt. Dwa najpiękniejsze dni w życiu Mariny
Szanowny Panie Babicki :),
jak to miło znów poczytać o perypetiach ekipy z FPTB 🙂 Chciałabym uprzejmie Panu donieść, że nawet nie piastując już (ekstremalnie lukratywnego) stanowiska Pana menadżerki, nadal reprezentuję (już za friko, ale z nie mniejszą przyjemnością) Pańskie interesy, tak jak to stało się przedwczoraj, kiedy to byłam z moim mężem oraz naszym wspólnym znajomym, Panem d’Artigny na koncercie Indili w podparyskim Fontainebleau, które to miasto znane jest miłośnikom architektury z powodu znajdującego się tam słynnego renesansowo-manierystycznego zespołu pałacowo-parkowego. Gdy poprosiłam ją o autograf, Indila natychmiast mnie rozpoznała, ponieważ jest stałą czytelniczką „Le Monde”, a jak Pan wie, w tamtym roku moje zdjęcie bardzo często widniało na pierwszej stronie tego dziennika (złośliwi twierdzą, że to z powodu mojego quasiromansu z naczelnym). Sławna piosenkarka zaraz skojarzyła moją facjatę z Pańskim nazwiskiem i przyznała, że jest Pana ogromną fanką (Pański debiut przeczytała oczywiście w języku Szekspira).
Mam dla Pana jej najnowszą płytę z miłą dedykacją 🙂 Dzisiaj wysłałam ją na Pana babicki adres 🙂
Z serdecznymi pozdrowieniami,
CF
Droga Caterino,
Dziękuję za pamięć i płytkę ukochanej Indili, którą, jak tylko do mnie dotrze, natychmiast oprawię w złote ramki i ustawię w regale razem z moimi książkami. I dziękuję w ogóle za to, że powróciłaś do życia towarzyskiego, że jesteś, że nadal nie zapominasz o mnie – na zawsze oddanym Ci przyjacielu. Gdy na nowo poukładacie sobie z Thomasem wszystkie sprawy rodzinne – ufam, ze powrócimy do czynnej współpracy. Tymczasem, czekając tych szczęśliwych i twórczo spędzanych z Tobą dni i chwil – serdecznie Cię pozdrawiam i ściskam… 🙂
Twój Babicki.
Panie Babicki :), mój Thomas serdecznie pozdrawia Pana oraz Pańską drogą małżonkę Marinę 😉 A jeśli mowa o złotych ramkach, to muszę w tym miejscu dodać, że olejny obraz Mariny nazwany roboczo przez jej czeskiego agenta Ježka (Jiří Ježek – Pan pamięta tego sympatycznego jegomościa) „Václavské náměstí v paprscích vycházejícího slunce” (Vaclavske namesti w promieniach wschodzącego słońca) zawisł w honorowym miejscu w naszej uroczej willi. Obraz ten miał być notabene sprzedany za zawrotną sumę, ale Marina stwierdziła w ostatniej chwili, że podaruje go nam na pamiątkę mile spędzonego wspólnie czasu w grodzie nad Wełtawą.
Z wyrazami sympatii :),
Madame CF
Droga CF!
Dumny jestem z gestu mojej Marinki i wzruszony tak nobliwym wyeksponowaniem Jej „Placu Wacława…” w Waszej uroczej willi. Czy nadal macie tam tak wygodne kanapy? Noce spędzone na nich wspominam jako jedne z piękniejszych w mym życiu 🙂
Pozdrawiam Was bardzo serdecznie! 🙂
ps.
Spune-i lui Thomas tău, că Marina era mort.
Înțeleg că căsnicia ta din nou înfloritoare. Mă bucur.
Poate acum e timpul pentru noi? Eu încă nu te pot uita…
Kochani, dobrze Was widzieć po długiej przerwie! W nawiązaniu do Pana historii, Panie Babicki, muszę z przykrością stwierdzić, że wcale mnie ona nie zdziwiła – jacyś niedawno zatrudnieniu ludzie ze schwarzwaldzkiej Kliniki mają ostatnio na Patrikosa nie najlepszy wpływ – on sam zachwalał ich jako „najlepszych specjalistów w swej branży”. Od 3 tygodniu nie mam z doktorkiem kontaktu – pewnie znów zaszył się w swej tajemnej willi w okolicach Neuschwanstein, by pracować nad tą bezsensowną „teorią zoelongacji” (jak tłumaczył, od „zoe” = gr. życie).
Madame Caterino, mam nadzieję, że da się Pani namówić na małą cha-chę, gdy znów zagości Pani z Monsieur Thomasem w Baden-Baden 😉 Jestem przekonany, że moja Jeanne, jak i Pani Thomas (nasze dyskusje na tematy medyczne i nie tylko mogłyby trwać bez końca) nie będą mieli nic przeciwko!
Witaj Sten,
Dzięki że się odezwałeś. Przynajmniej teraz wiem, że i Ty, mój druhu, nie zapadłeś się pod ziemię, jak od jakiegoś czasu uczynił to Trazom i Caterina… Mam nawet nieśmiałe przypuszczenie, że bawią się razem gdzieś na Lazurowym, albo knują plany w willi o której wspominasz nad Bóg jeden wie czym… Szkoda mi tylko Thomasa. Otóż ostatnio wydzwaniał do mnie sondując, czy nie wiem gdzie jego połowica?… A ja naprawdę, nie wiem!… Tymczasem „Le Monde” wciąż publikuje focie swego pryncypała obtańcowującego Caterinę. Może więc oni we trojkę na tym Lazurowym? A może to tylko ściema uzgodniona z d’Artigny, żeby nie szukano jej w tej tajemniczej willi Trazoma?…
ps
Jak znam Caterinę – rychło się odezwie i niestrudzenie, jak radosny świergolek, będzie próbowała odkręcać wszystko wychwalając mężusia za troskę, cierpliwość, wyrozumiałość. I oczywiście poinformuje, że już od dawna gruchają z Thomaskiem w Monachium, jak przysłowiowe gołąbki… Ech, ta Caterina!… Co ja się mam z nią, niewdzięcznicą…
Szanowny Panie Wacławie :), nikt w całej Drodze Mlecznej nie czuje cha-chy tak jak Pan 🙂 Poprosiłam nawet ostatnio via sms naszego drogiego przyjaciela Trazoma o przekazanie Panu moich pozdrowień, ale nie wiem, czy to uczynił, ponieważ tak jak Pan napisał, całe dnie pracuje on nad teorią zoelongacji. Nocą natomiast nasz młody dottore wyczarowuje w magicznej kuchni swojej neogotyckiej, porośniętej bluszczem willi wyborne niskosłodzone dżemy z porzeczek z ekosurowca, który pochodzi z województwa podkarpackiego, a konkretnie z mojego ogrodu 😉 Nie jest tajemnicą, że Trazom i ja jesteśmy zdeklarowanymi miłośnikami porzeczek (wszystkich odmian), dlatego postanowiliśmy podbić rynek przetworami naszej firmy „Ribest” (od łacińskiej nazwy porzeczki: „Ribes” i superlatywu angielskiego przymiotnika „good”). Jak Pan, i Pan Babicki wiedzą, lubię czerpać z „Systema Naturae” Linneusza w nazwach moich firm – przykładem jest tu mój biznes, w który wkładam wiele serca (i który może właśnie dlatego przynosi mi takie kokosy), a konkretnie firma produkująca legowiska i zabawki dla kotów „CF for FC”, ergo Caterina Fille for Felis catus :).
Łączę pozdrowienia :),
CF
No tak… Caterina, jako rzekłem: uderz w stół, a teraz z kolei „Szanowny Pan Wacław” zapadł się pod ziemię…. Pewno i tu za sprawką Trazoma… Ale żeby aż tak zignorować Caterinę?? Ho, ho… Odważny młodzian. 🙂
Drogi Panie Babicki :), między wierszami można wszak wyczytać co porabia pan Stentgraft – wraz z damą swego serca, Jeanne de Beaumont, rodowitą Korsykanką i studentką oceanografii na Sorbonie, bawi on w jej rodzinnym Ajaccio 🙂 Obawiam się, że w tym roku nie dałoby się wyciągnąć na FPTB-owy spływ kajakowy ani Stentgrafta, ani Trazoma, ponieważ pierwszy żyje miłością, a drugi pracą 24/7.
Ze słonecznymi pozdrowieniami,
Madame CF
PS. Proszę się na dniach spodziewać miłej przesyłki w postaci dwóch sporych słoików dżemu porzeczkowego 😉
Panie Babicki :), owoce z Podkarpacia, ale receptura wielkopolska 😉 Śpieszę donieść, że marka „Ribest” zdobyła wczoraj Médaille d’or na Targach Spożywczych POLAGRA w Warszawie. Twórcy marki, czyli pan Trazom i ja zostaliśmy zaproszeni na uroczystą galę w Filharmonii Narodowej w Warszawie, która odbędzie się dzisiaj o godzinie 19.00 🙂 Dodam, że w muzycznej części gali będziemy mogli usłyszeć rewelację ostatniego Konkursu Chopinowskiego, łotewskiego pianistę Georgijsa O. w krótkim chopinowskim recitalu 🙂
Ponieważ ciągle nie mogę się zdecydować, które szpilki założyć do mojej szałowej kreacji, a w dodatku układam sobie w głowie moje galowe przemówienie, pozwoli Pan, że na tym zakończę.
Z wyrazami sympatii :),
Madame CF
„Obiecanki-cacanki…” 🙁
Panie Babicki :), oficjalna wersja Europoczty brzmi: przesyłka zaginęła (tak jak notabene mój ostatni komentarz o gali w FN ;). Myślę, że ktoś po prostu skonsumował zawartość obu słoików. No nic, następne dwa są już w drodze. Pragnę podzielić się miłym newsem: zreaktywowałam przyjaźń z Carmen Muzicianu. Moja przyjaciółka przejrzała na oczy i porzuciła Papillona.
Armand-Sébastien będąc w związku z Carmen nadal uprawiał swoją szkalującą mnie działalność we francuskich mediach (za wyjątkiem „Le Monde”, oczywiście). To uświadomiło moją przyjaciółkę, że jej kochaś jest po prostu złym i mściwym człowiekiem. Cóż z tego, że jest piękny jak młody bóg, wspaniale gra na marimbie i ma szmalu jak lodu na koncie?
Nowa miłość znalazła ją szybciej niż się spodziewała – od dwóch tygodni jest zakochana ze wzajemnością w http://www.bassemakiki.eu/ 😉 Trzymajmy kciuki za tę miłość!:)
Łączę pozdrowienia,
Madame CF
Szanowna CF, dziękuję za info. Newsem dla mnie nie jest, bo od dawna cały FB huczy na ich temat, relacjonuje, komentuje…
Co do słoików mam inną wersję: ostatecznie poskąpiła Pani, i tyle. A ja, głupi, łudziłem się, że będzie inaczej…
j
Panie Babicki, skąd taki pesymizm? Dokument z przeprosinami za zagubienie jakże cennej przesyłki w dodatku do VIP-owskiego przecież adresata przyszło lekko poplamione dżemem porzeczkowym w prawym górnym rogu. Jest to więc oczywisty corpus delicti!
Pan dr Trazom i ja otwieramy właśnie nasz sklep firmowy w Śródmieściu, tak więc serdecznie zapraszamy już od jutra!
A sercowy wybór przyjaciółki bardzo mnie cieszy 🙂
CF
*Dokument przyszedł lekko poplamiony
Gdy się człowiek spieszy…
Pozdrawiam:),
CF
Hoho, Kochani, oto jestem! Uśmiech mimowolnie pojawia się na twarzy, gdy czyta się o sobie rzeczy niemające wiele wspólnego z rzeczywistością – choć, muszę przyznać, w każdym wersie komentarza odnalazłem źdźbło lub choćby źdźebełko prawdy 😉 Anyway! Pewne jest to, że na razie do Niemiec się nie wybieram – wróciłem właśnie do rodzinnej Wielkopolski, czego namacalnym dowodem jest finansowana i wspierana przeze mnie przebudowa oddziału położniczego szpitala w mojej rodzinnej miejscowości – oddział ten otrzymuje właśnie rangę uniwersyteckiej kliniki, którą zamierzam kierować jako jeden z nielicznych w Europie fachowców w neurochirurgii położniczno-ginekologicznej. Umiejętności w tej dziedzinie szlifowałem niedawno podczas wysokospecjalistycznego kursu w Niemczech, a dokładnie w Jenie – skąd niestety wcale nieblisko do mojej ukochanej Bawarii 😉
No tak, Kasiu, masz 100% racji pisząc, że ostatnio pochłonęła nas produkcja zdrowej żywności. Przetwory firmy Ribest i Malustig robią furorę – nie tylko na polskim rynku. A przedwczorajszy koncert i wieczór wspominać będę długo – silendo nemo peccat! Dość powiedzieć, że niejeden steinway rozbrzmiewał wówczas w ogarniętej półmrokiem Warszawie (choć chyba jedyny – w kolorze białym… ;))
Cordialement!
PS. Otrzymałem właśnie dziwnego smsa od Stentgrafta z prośbą pilnego przybycia na Korsykę. Zaczyna się słowami: „Mam walizkę, o której pisałeś” (?)… Nie widziałem się z nim odkąd ja i Jeanne wróciliśmy z weekendu w Palermo (a było to jeszcze przed jego ostatnim egzaminem specjalizacyjnym) – i mam nadzieję, że wszystko z nim w porządku…
Pat, szczere gratulacje! !
W przygotowywanych do druku „Kochankach ze Starych Babic” niejaki Patryk Trazom ukończywszy zagraniczne nauki też szykuje się do prestiżowej posady w klinice. Wprawdzie w innej specjalności (kardiochirurg), ale co tam… 🙂
Zaś co do Stena… sam nie wiem, co w końcu postanowił. Gdybyś miał wiedzę – uszczknij rąbka 🙂
Pozdrówka!
j
Szanowny Panie Babicki, jestem młodym przedsiębiorcą i ciągle się uczę (przede wszystkim na własnych błędach). Widzę jednak wyraźnie, że mimo pobytu w tak cudownym miejscu jak Duszniki-Zdrój, humor Panu zbytnio nie dopisuje, bo komentarze skierowane do mnie nie grzeszą uprzejmością i próżno w nich szukać sympatycznego dowcipu, do którego przez lata przywykłam. Nie chcąc więc psuć dalej nastroju ani Panu, ani sobie, bo tak się składa, że w przyszłym tygodniu wyjeżdżam na miłą eskapadę, kończę na zawsze moje wywody na niniejszej Stronce.
Z poważaniem,
Madame CF
Szanowna Caterino,
Jak mawiał pewien mędrzec, aby rozpocząć kolejny dzień trzeba najpierw zakończyć poprzedni. Pani – właśnie zakończyła.
Szanuję Pani decyzję i nie będę ani jej podważał, ani próbował z Panią polemizować. Tak Pani postanowiła, niech tak będzie.
A skoro nadszedł nieuchronny koniec – proszę przyjąć ode mnie podziękowania za wiele lat naszej wspólnej działalności i pracy. Były chwile trudne, żmudne, durne i chmurne, ale wiele było także pięknych i słonecznych. One w mojej pamięci pozostaną na zawsze… Jeszcze jest coś, za co muszę i chcę podziękować Pani szczególnie: podziękować za postać, której nie byłoby bez Pani…. Ta postać – to ja – Janusz Babicki, bo to własnie Pani powołała mnie do życia czyniąc człowiekiem ze wszystkimi słabostkami, ale i mocą Golema. Teraz tej mocy będzie musiało mi wystarczyć na resztę trudów życia. Czy długiego? Czy pomyślnego? Czy szcęśliwego? La vie verra!
Bywaj, Pani!
Janusz Babicki