Rusałki, syreny i nimfy – nieziemskie istoty, które od wieków inspirują twórców na całym świecie

Wyobraźmy sobie piękne, tajemnicze kobiety o niezwykłej urodzie i cudownym głosie. Ich włosy falują niczym morskie fale, a skóra ma kolor perłowej muszli. Są istotami na wpół ludzkimi, na wpół wodnymi, zamieszkującymi akweny mórz, jezior i rzek… Mowa oczywiście o rusałkach, syrenach i nimfach – mitycznych stworzeniach, które od zarania dziejów pobudzały ludzką wyobraźnię, wielokrotnie znajdując swoje odzwierciedlenie w światowej literaturze.

Już w starożytności greccy i rzymscy poeci opiewali w swych dziełach te na wpół rybie, na wpół kobiece istoty. Syreny pojawiały się m.in. w „Odysei” Homera, gdzie swym zwodniczym śpiewem wabiły żeglarzy na zatracenie. Z kolei w mitologii słowiańskiej rusałki przedstawiane były jako duszyczki młodych, niezamężnych dziewcząt, które poniosły przedwczesną śmierć, a następnie pomieszkiwały w lasach, jeziorach i rzekach.

Motyw rusałek i syren powraca również w literaturze nowożytnej. Niewątpliwie jednym z najbardziej znanych dzieł jest „Mała Syrenka” Hansa Christiana Andersena. To opowieść o syrence, która z miłości do człowieka postanawia porzucić swój morski świat i zdobyć nieśmiertelną duszę. Płaci za to ogromną cenę – nie tylko nie zdobywa miłości księcia, ale ostatecznie zamieniona zostaje w morską pianę.

Nie można też pominąć powieści „Piąta fala” Ricka Yancey’a, która w ostatnich latach zyskała ogromną popularność. Syreny pojawiają się w niej jako obca, najeżdżająca cywilizacja, która przybywa na Ziemię, by ją podbić. Ich niezwykła uroda i śpiew mają za zadanie wabić i gubić ludzi.

Tymczasem polskim, a więc rodzimym arcydziełem od lat pozostaje ballada Mickiewicza „Świtezianka”. Pewno pamiętacie wszyscy z zajęć szkolnych? Nasz narodowy poeta przenosi czytelnika w świat wierzeń ludowych i demonologii słowiańskiej. Przedstawiona w poemacie rusałka jawi się jako piękna, ale i niebezpieczne istota, która mamiąc młodzieńca swą urodą, zwabiła go na zatracenie w wodne otchłanie.

Warto też wspomnieć o współczesnych odsłonach motywu syren i nimf, choćby w powieściach fantasy czy w filmach. Syreny i nimfy wyewoluowały, nierzadko zyskując nowe oblicza – od niebezpiecznych uwodzicielek po opiekuńcze „klasyczne” strażniczki mórz i jezior. Autorzy bawią się konwencją, często nadając im bardziej ludzkie cechy i motywacje. Na przykład inspirowany baśnią Friedricha de la Motte Fouqué dramat Tomasza Śliwińskiego „Ondyna” (2019) – opowiada o miłości między Ondyną (wodną nimfą) a człowiekiem. Zakochana Ondyna doznaje upokorzenia niewierności. Mszcząc się na kochanku, rzuca na niego nietypową klątwę. Jaką? Ode mnie się nie dowiecie. Obejrzyjcie sami.

Również i w mojej najnowszej powieści Maleńkie Zło – olśniewająco piękne syreny i rusałki pojawiają się, by sprowadzić bohatera na złą drogę. Kuszą go uwodzicielsko-apetycznymi ciałami i hipnotyzującymi ruchami wabią do podwodnej jaskini, gdzie obiecują mu „wszystko, czego tylko zechce”, jeśli tylko nie odmówi zaproszeniu.

(Fragment powieści opisujący spotkanie mojego bohatera z syrenami udostępniam na moim fanpejdżu. Oczywiście, serdecznie zapraszam do lektury!

Rusałki, nimfy i syreny to bez wątpienia jeden z tych motywów literackich, który nigdy nie zatraci na aktualności. Ich nieziemska uroda i śpiew, a zarazem groźna natura nieustannie inspirują twórców do tworzenia nowych, porywających powieści, opowiadań, filmów, ilustracji, a nawet utworów muzycznych. Nie wolno przecież zapominać, że dla kompozytorów również od zawsze były inspiracją.

Jednym z najsłynniejszych na to przykładów jest „Preludium do popołudnia fauna” Claude’a Debussy’ego. Utwór francuskiego impresjonisty przenosi słuchacza w świat leśnych krajobrazów i tańczących nimf. Kompozytor z niezwykłą maestrią oddał atmosferę sielskiej idylli, wykorzystując subtelne harmonie i efekty dźwiękowego malarstwa. Dzieło to stanowi kwintesencję impresjonizmu muzycznego, ukazując nimfy jako uosobienie piękna i wolności.

Innym znamienitym utworem jest neoromantyczny balet Michaiła Fokina „Sylfidy” (do muzyki Fryderyka Chopina). Zamysł i scenariusz baletu nawiązują do mitycznych istot powietrznych, które choreograf uczynił jedynymi postaciami w swym dziele. Tchnąc w swoją choreografię lekkość i eteryczność postaci, z artystycznym smakiem oddał grację i ulotność nimf. Tym samym dzięki wirtuozerii baletmistrzów i balerin Fokin wzbogacił muzykę Chopina o niezwykłą wizję oniryczną.

Wątek nimf pojawia się również w operach, na przykład w „Rienzi” Ryszarda Wagnera czy „Ariadnie na Naksosie” Richarda Straussa. W tych monumentalnych dziełach nimfy symbolizują siły natury, piękno i harmonię, stanowiąc przeciwwagę dla ludzkiej rzeczywistości.

Motywy nimf w muzyce klasycznej odzwierciedlają więc tęsknotę człowieka za światem idealnym, światem pełnym piękna i harmonii. Podobnie jak pisarze i kompozytorzy czerpiąc z mitologii stworzyli niezliczone arcydzieła, które na zawsze pozostaną świadectwem ludzkiej wyobraźni i wrażliwości artystycznej.

Dziś słuchając muzyki, albo czytając o tych mitycznych istotach, lub oglądając je na ekranach kin, teatrów, a nawet… laptopów, przenosimy się w świat baśni i legend, gdzie realizm miesza się z fantastyką. Nic więc dziwnego, że motyw półludzkich istot wabiących śmiałków na zatracenie od tysiącleci nie traci na popularności. I przez wieki wzbudzał i wciąż wzbudza zainteresowanie czytelników, widzów i słuchaczy.