Lustro

– 1 –

Bardzo lubiła rozmawiać ze swym własnym odbiciem w lustrze. Gasiła światło, zapalała świeczki, stawiała je po obu stronach toaletki i rozpoczynała konwersację.

Czyniła tak już od dawna – każdego wieczora. Opowiadała swemu odbiciu o wszystkim, co wydarzyło się w ciągu mijającego dnia, gdzie była, z kim… Zdarzało się, że czasem przekomarzała się, a nawet spierała ze swym odbiciem. Traktowała je, wszak, jak najprawdziwszego, realnego rozmówcę.lustro 3

Dziś, wyczekiwała konwersacji szczególnie niecierpliwie. I wreszcie przyszedł wieczór. Wszystko zaaranżowała, jak zwykle, wedle stałych zasad, zasiadła do lustra i zaczęła opowiadać.

– Wiesz… dzisiaj poznałam sensownego faceta. Od razu wpadł mi w oko, i ja chyba jemu też. Jest wysoki, przystojny, sympatyczny, dobrze wychowany… Gdybyś go widziała z pewnością i tobie od razu przypadłby do gustu.
– Umówiliście się na randkę?

Od niespodziewanego pytania „odbicia” aż się wzdrygnęła. Wcześniej „odbicie” co najwyżej w milczeniu wysłuchiwało ją, przytakiwało, czasem wyrażało spojrzeniem dezaprobatę, ale nigdy nie odzywało się i nie pytało o nic. Było cierpliwym słuchaczem, ale całkiem przecież niemym.
– To ty potrafisz mówić? – Przecież ty jesteś tylko moim odbiciem!
– Jak widzisz – mogę! I czy nie jest tak lepiej?
– No, jest… Ale jakoś dziwnie. – Odpowiedziała.

Trochę zaskoczona, ale przecież niewystraszona, kontynuowała zwierzenia.

– Tak, umówiłam się na jutro, i już nie mogę doczekać się spotkania.

… I spotkali się. Następnego dnia. Randka przebiegła świetnie: najpierw spacer w parku, potem kawiarnia, kino… Tematów do rozmów nie brakło. Czuła, że chyba to jest TEN. „A on – czy odczuwa to samo?”

Wieczorem, jak zawsze, siadła do lustra.
– Oczekuję z jego strony deklaracji. Przecież też się mu spodobałam. Nie sądzisz?

– Myślę, że tak. Ale nie nalegaj. Daj mu czas. On cię na pewno już lubi, a pokocha, przypuszczam, niebawem… Tak! Daj mu jeszcze trochę czasu.”

Minęło kilka tygodni. Tak jak przypuszczało „odbicie” – wkrótce się oświadczył. Promieniała ze szczęścia.

– A ja żałuję, ze nie będę mogła być druhną na twym ślubie.

– Tak. Ja też. Przecież jesteś moją jedyną, prawdziwą przyjaciółką. I bardzo ciebie lubię.

Na ślub zaprosili tylko najbliższych. Panna młoda przygotowała wytworna suknię. Przymierzała się do bardzo wielu, póki nie znalazła tej najpiękniejszej, jedynej. „Odbiciu” też się w niej podobała. Nie chciała sukni z wypożyczalni. Prześladowało ją powiedzenie: „suknia z wypożyczalni – mąż z wypożyczalni”.
– Kupię ją, ile by nie kosztowała. Suknia moja, mąż mój.

 

– 2 –

Już na starcie ich wspólnego życia postawiła warunek: dwie godziny wieczorem chce spędzać w pokoju sama. Nie wtajemniczyła go, dlaczego? „A nuż by nie zrozumiał?”
Przystał na jej warunek. Przecież przez te dwie godziny będzie w domu, a nie gdzieś-tam. Oczywiście, był ciekaw, co w ciągu tych godzin zamierza robić, ale dał słowo, że nie będzie się dopytywał i postanowił słowa dotrzymać.

Pewnego wieczora podczas jej seansu z lustrem ktoś do niego zadzwonił. Krzyknął tylko w drzwi: „Kochanie! Muszę wyskoczyć na niedługo” – i wyszedł.

Tymczasem ona – porozmawiawszy już ze swą „lustrową przyjaciółką” i widząc, że jest w domu sama postanowiła wziąć kąpiel. Wylegiwała się długo w wannie. Było jej cudownie. Po jakimś czasie mąż w końcu wrócił.
– Kochanie! Myślałem, że uda mi się przyjść wcześniej, musiałaś na mnie czekać. Przepraszam! Zaoferowano mi lepszą posadę. Starszego referenta. Będziemy mieli większe dochody. Może z czasem odłożymy nawet na samochód… Co prawda, więcej będę musiał spędzać czasu w pracy, dlatego jeśli się nie zgodzisz, odmówię…

– Mój kochany, przecież wiem, jak bardzo ważna jest twoja praca. Skoro chcesz, to nie marnuj szansy.
– Dziękuję, kochanie… Ach! Byłbym zapomniał – widziałem cię w sklepie, jak mierzyłaś nową sukienkę. Była prześliczna!

– Ale ja nigdzie nie wychodziłam. Przez cały ten czas byłam w domu.
– Jak to? Widziałem cię, wybierałaś sukienkę, nawet pomachałem do ciebie ręką. Oczywiście, byłem zaskoczony, ale pomyślałem, miałaś dość siedzenia samej w domu i poszłaś na zakupy.

– Jeszcze raz ci mówię, nigdzie nie wychodziłam. Może to tylko był ktoś do mnie bardzo podobny?
– Tak, rzeczywiście, masz rację. Mógł być. Nie pomyślałem o tym.

Nie mogła doczekać się kolejnego wieczoru. W innych godzinach nie rozmawiała z „odbiciem”.
– Przyznaj się, to twoja sprawka!? – Zapytała z gniewem.
– Tak, moja. I co z tego?
– Dlaczego to zrobiłaś?

– Niczego nie zrobiłam. Po prostu wpadłam mu w oko i uznał, że widzi ciebie. Co w tym złego?
– Ale przecież to niemożliwe!

– Możliwe, niemożliwe… A skąd ci wiedzieć, co możliwe, a co nie?
– Nie zamierzam już więcej z tobą rozmawiać. Zezłomuję cię.
– No tak, możesz mnie, jak to mówisz, zezłomować. A fotografie? A odbicia w witrynach, na ulicy? W toaletach, w miejscach publicznych? Wszystkich nie „zezłomujesz”. Nie możesz żyć beze mnie, więc nie kłóćmy się. Nie ma sensu. Zresztą, wkrótce i tak wszystkiego się dowiesz i zrozumiesz…

– 3 –

Jej mąż nie lubił gazet. „W nich nigdy nie piszą prawdy. Kochanie, po co nam czytywać czyjeś dyrdymały?”. Dlatego nigdy nie kupował i nie przynosił do domu gazet. I jej także odradzał tabloidowe lektury. Ale Internetu „nieprzyzwolenie” nie obejmowało. Zapomniał, a może nie był w stanie zabronić?

Nie mogła oderwać oczu od najnowszych rewelacji „Pudelka”. Patrzyła ze zdumieniem na fotografie. Dołączony tekst także czytała wiele razy. Pisali w nim, że taki-to-a-taki biznesman-celebryta, wreszcie się ożenił i założył rodzinę. A z każdej fotografii spoglądał na nią jej własny mąż. Była w szoku.

„Nie może być mowy o zbiegu okoliczności. Wszystko się zgadza: obraz, imię, nazwisko, wiek i nawet miejsce pracy. Jedyna różnica, że ten z fotografii to znany, bogaty biznesmen, a mój mąż – to ledwie marzący o kupnie skromnego samochodu – skromny cichy referent. Od niedawna starszy referent”.
Postanowiła natychmiast pójść do jego pracy i sprawę wyjaśnić.
– Zaczekaj! Zaraz ci wszystko wytłumaczę. – Po raz pierwszy „odbicie odezwało się do niej z własnej inicjatywy i już z samego rana. – Dobrze kombinował, aby cię zniechęcić do gazet, ale powinien też odłączyć Internet. Gdyby nie ten – o niczym byś się nie dowiedziała.

– Nadal nic nie rozumiem. Możesz jaśniej?

– Nigdy nie przyszło ci na myśl, ze nie tylko ty rozmawiasz ze swoim „odbiciem”?

– I co z tego?

– Dlatego nigdy nie dopuściłaś myśli, że my odbicia też żyjemy własnymi życiami. Tak jak JA i ON

– ?

Wyszłaś za mąż za jego odbicie. Ja – twoje odbicie – mieszkam razem z tobą, ale ja – ja sama – mieszkam z nim i jestem jego żoną. I jest nam cudownie.

– ??

– I wiesz co? Nie psuj tego układu. Bo gdy ty „zezłomujesz” lustra, on – uczyni to samo. I już zawsze zostaniesz sama…

*

– Jaśku!

– Słucham Natalko.

– Idą Święta. Zobacz na te nasze lustro… Ileż na nim smug! Musimy je dokładnie odkurzyć i umyć.

– Dobrze, kochanie. Chciałbym zawsze widzieć ciebie w tym lustrze tak piękną, jako tę, którą silnie dzierżę w ramionach.

 

powrót do perpetuum

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *