Początek sierpnia. Zdunowo niedaleko trasy wylotowej z Warszawy w stronę Płońska.
Letni dzień promieniami słońca i ciepłem przepełnia świeżo odrestaurowane mury szlacheckiego dworu. W wielkiej sypialni przed ogromnym antycznym lustrem ze złoconymi ramami stoi i przeglądała się Marina. Jej delikatna, subtelna bielizna mieni się w południowym słońcu białą perłą. Szczupła kobieta z brązowymi włosami zebranymi w kucyk, niczym dziewczyna z XVIII wiecznych obrazów, poprawia perłowy naszyjnik oprawiony białym złotem, przybrany licznymi diamentami. Ów cenny naszyjnik ledwie przed chwilą zapinał na nobliwej szyi jej przyszły mąż.
Panna młoda nie może oderwać oczu od tak niezwykłego cuda. Stoi przed lustrem w samej bieliźnie i w białych pantofelkach, i w żaden sposób nie może się napatrzeć. Cały czas przyglądał się sobie podziwiając naszyjnik, obracając nim na różne strony.
– To mój prezent ślubny, dla ciebie… – cicho powiedział Babicki, zapinając ostatecznie zatrzask i szybko całując Marinę w policzek. A wychodząc z komnaty dorzucił: – długo się jeszcze będziesz zbierać? Nie ma już czasu!”
– Suknię, poproszę! – Głośno zawołała Rina, jak tylko zamknęły się za nim drzwi.
Dwie asystentki wniosły kremową ślubną kreację.
„Jaka jestem szczęśliwa! Przez wiele lat marzyłam o księciu z bajki i wreszcie moje marzenie się spełnia… Jak prawdziwy Książę! Ślub w zabytkowym zamku. Jestem taka piękna, jak księżniczka z bajki.” – Myślała pana młoda przywdziewając z pomocą asystentek od Christiana Diora elegancką ślubną kreację. Małe perełki „rozrzucone” po sukni odbijały się w licznych zabytkowych lustrach, w parkiecie dębowym mieniąc się wszedzie różnokolorowymi słobnecznymi zajączkami.
„Choć szczęście przyszło do mnie dopiero w dojrzałym wieku – jestem absolutnie szczęśliwa! Mam już czterdzieści lat i oto zjawił się tak długo wyczekiwany książę z bajki… Kto by pomyślał, że zwyczajna znajomość zawarta w centrum handlowym, może zmienić życie? Książęta jak widać odwiedzają centra handlowe, kupują produkty, poznają zwyczajne kobiety i… po trzech miesiącach proszą o rękę. Naprawdę, jak w bajce! Ale to nie bajka, to moje prawdziwe życie!”
– Mamo, jesteś gotowa? Wszyscy goście przybyli. Czekają tylko na Ciebie. – Otworzywszy masywne dębowe drzwi zajrzała do sypialni Janka – dorosła osiemnastoletnia córka panny młodej.
– Wejdź! Zerknij… wszystko w porządku z moją suknią? – I poprawiając białe lilie we włosach zwróciła się do asystentek: – Panie mogą już iść!
– Tak! Wszystko dobrze! Jakie cudowne są te lilie we włosach. I jaki zapach wspaniały! Mamo, jesteś taka młoda i piękna!
– Popatrz jaki naszyjnik podarował mi Janusz…
– Wow! Bardzo ładny. On tak bardzo jest w tobie zakochany, choć to przecież jego czwarty ślub, ale sprawia wrażenie, jakby pierwszy. Widziałam go przez chwilę… wygląda młodo, a na pewno nie na swe pięćdziesiąt pięć. Obydwoje jesteście jak rówieśnicy, – brzęczała córka. – Trzydziestopięciolatkowie…
– Też tak uważam, – przegladajac się z każdej strony w lustrze cicho odpowiedziała Rina.
– Girls!… Panno młoda! – jesteś gotowa? Pospiesz się! – zachodząc szybko do pokoju zapytała osobista menedżerka pana młodego, Caterina Fille. – Jaka jesteś piękna, Marino. Ach jej! Taka elegancka i droga suknia!… Nasz Babicki nie pożałował. Bardzo ci w niej do twarzy. Myślę, że w końcu Januszek znalazł swe prawdziwe małżeńskie szczęście.
– Tak, jestem gotowa. – Odpowiedziała.
– Boże! Co za piękno u ciebie na szyi! – Caterina z zazdrością i z podziwem zaczęła przyglądać się naszyjnikowi.
– Prezent ślubny od Janusza.
Nigdy mi nie zdradził, jaki skarb upatrzył dla ciebie. Chociaż gdy trwały przygotowania do ślubu uzgadnialiśmy każde drobiazgi.
– To pan Janusz zawsze mówi ci o wszystkim i zasięga twych rad? – Zdziwiła się Janka
– Nic w tym dziwnego… Przecież współpracujemy ze sobą od wielu lat. I bardzo się zaprzyjaźniliśmy, nawet mój mąż Thomas polubił Babickiego i bardzo go sobie ceni… – pospiesznie dorzuciła, jakby zawczasu uprzedzić i rozwiać wątpliwości co do jej osobistych relacji z panem młodym, – miałaś wielkie szczęście, Marino, że stanął na twojej drodze. Kochaj go, bo on nie jest zwykłym człowiekiem, a prawdziwym skarbem. Złotem… A poza wszystkim, ty, – cicho dopowiedziała Caterina, – naprawdę jesteś najpiękniejszą ze wszystkich jego żon…
– Kocham go! – szczerze i rozbrajająco skwitowała Rina.
– I co, to już jego czwarty ślub? – zapytała Janka, choć przecież wiedziała.
– Tak. No tak się złożyło… Ale, moje panie, co tam wspominać jego poprzednie żony?! Dzisiaj jest twoje święto, Rino! Nie pora wracać do przeszłości. Dla ciebie dziś zaczyna się nowe życie! – skwitowała Caterina.
– Nie zapomnijmy o wiązance ślubnej. – Przypomniała Janka.
– Marino, pozwól! Poprawię ci lilie we włosach, – zaoferowała się Caterina.
– Dajcie spokój! Pan młody i goście nie mogą już doczekać się panny młodej! – rozkazała Nina.
W dużej Sali Lustrzanej goście ze zniecierpliwieniem wyglądali panny młodej. Zebrała się ich prawie setka. Głównie – przyjaciele i krewni pana młodego.
Do luksusowo wyposażonej w zabytkowe meble komnaty, przystrojonej świeżymi pachnącymi różami i śmietankowymi liliami – w towarzystwie swych druhn: dorosłej córki i Cateriny – gładko, jak biały łabędź „wpłynęła” panna młoda. Pośpiesznie podszedł do niej pan młody w kremowym fraku i czarnej muszce, delikatnie wziął ją pod rękę i poprowadził po czerwonym dywanie usypanym białymi płatkami róż… Ślubna ceremonia zaczęła się.
Szanowny Panie Babicki, widzę, że przedłużył Pan menadżerski kontrakt tej CF – ja na Pana miejscu już dawno zwolniłabym tę menadżerkę z bożej łaski! 😉
Januszu :), super, że znów zabierasz swych fanów w literacką podróż (śladami Twych rzeczywistych wojaży jak przypuszczam) – tym razem do Czech. Obecność niejakiej CF w czeskiej scenerii przypomniała mi jedną, co prawda nie czeską, a słowacką piosenkę ludową, którą – z racji mojego imienia i koloru oczu – zadedykowano mi kiedyś podczas pewnej okolicznościowej imprezy w Bratysławie 😉 W Trenczynie też jest zamek, a poza tym, niedaleko stamtąd do Czech, tak więc pozwolę sobie nią zaspamować ;):
http://www.youtube.com/watch?v=ueF6FikEC0M
Dla Nowożeńców – więcej szczęścia niż litrów piwa w czeskich browarach, a dla Ciebie – serdeczne pozdrowienia! 🙂
Szanowna Pani, upraszam o nieszkalowanie mojej menedżerki!
To nie tylko bardzo dobry fachowiec, to nade wszystko moja przyjaciółka, której nieustające, bezgraniczne wsparcie i życiowe doświadczenie wielokrotnie wyprowadzały mnie z opresji… 😉
Hej, moi fani!
Nie ustaję w nadziejach, że któryś z kolejnych wojaż zaliczymy wspólnie! 🙂