Rozdział 16 – Plan

Już od kilku dni nie mogąc dodzwonić się do córki, która zapewne nie ma głowy do rozmów zajmując się organizacją pogrzebu, Marina postanowiła skomunikować się poprzez Skype’a ze swą dawna sąsiadka i przyjaciółką. 10424986_914350671964627_1980796029042470279_n

– Och, Rinko, biedna jesteś, kochana… Jak ta Ninka teraz to wszystko wytrzyma? Stracić ukochanego i to tak straszną śmiercią. Znasz może więcej szczegółów? – Nadawała znajoma.

– Nie, nic nie wiem więcej. Nie mogę się dodzwionić do córki. Izolują mnie tutaj w trosce o bezproblemowe donoszenie ciąży.

– Rina, to ty na starość będziesz rodzić? Wow!

– Jaka tam starość? Nie mieszkamy w Afryce, a w Europie tutaj na szczęście wciąż się traktuje takie kobiety, jak ja – młodymi mamami…

– A kogo się spodziewasz?

– Bliźniaki: chłopiec i dziewczynka…

– O rety! Musicie być z mężem bardzo szczęśliwi. Pozazdrościć!

– Nie wiem nic o Michaelu. Zupełnie nic. Może tobie coś obiło się o uszy? – w końcu młodzi mieszkają po sąsiedzku…

– No mam trochę wątpliwości, czy powinnam mówić? Zdenerwujesz się i zaczniesz się martwić… Ciśnienie ci podskoczy.

– Powiedz, bez względu na wszystko, proszę! Mam prawo wiedzieć, to dotyczy przecież takze mojej córki. Obiecuję, trzymać się w garści bez względu, co usłyszę.

– No dobrze, skoro tak nalegasz. Ciężarnej kobiecie się nie odmawia… Ale pamiętaj, sama tego chciałaś!

– No mówże już!

– Wyobrażasz sobie… chłopaka znaleziono w wynajętym mieszkaniu, całego we krwi i… wielokrotnie zgwałconego. Sprawcy nie pozostawili żadnych śladów, a w krwi ofiary znaleziono narkotyki. Początkowo nieszczęśnik był przedmiotem kpin…

– Jakich kpin? – Już po tych pierwszych „rewelacjach” zdumiona Marina przerwała wywody przyjaciółki.

– No, wiesz, jakby to powiedzieć?… że sam zgodził się na orgię i że nie przewidział brutalnego gwałtu, a w ogóle mówią, że to nie był chłopak, a transwestyta… taki z kobiety przerobiony i że był innej orientacji, uwielbiał seks z mężczyznami…

– Jak to? Co ty mówisz? Co to za bzdura?!

– To nie bzdura, to fakt. Cała kamienica o tym huczy!

– Widziałam go, i znam osobiście! Moja córka… Moja córka nie mogłaby się w takim zakochać? – Cicho wypowiedziała swe końcowe wątpliwości Marina będąc całkowicie oszołomiona tym, co usłyszała… – Ktoś przyszedł do domu, jutro oddzwonię, – dodała niespodziewanie i zamknęła pokrywę laptopa.

Tak naprawdę nikt nie przyszedł. Chciała się po prostu pozbyć uciążliwej rozmówczyni, nie chciała dłużej słuchać jej okropnych słów: tych plotek i steku kłamstw na temat Michaela. „Tyle pomyj wylała na narzeczonego Ninki. Wstrętny z niej człowiek, a tak długo się znałyśmy i przyjaźniły!” – pomyślała Marina i zdenerwowała się do tego stopnia, że aż dostała palpitacji serca i mdłości. Resztką sił zawołała Oksanę. Ta, na szczęście, była nieopodal: podlewała kwiaty w kuchni. Dziewczyna szybko podbiegła i ujrzawszy omdlewającą panią natychmiast wezwała pogotowie i zadzwoniła do Janusza. Po kilku minutach Marina została zabrana przez karetkę i zawieziona na sygnale do szpitala.

– Sama chyba tego chciałaś! Teraz będziesz leżała tu, na tym szpitalnym oddziale aż do samego porodu! – złościł się Janusz. – Zabraniam ci jakichkolwiek kontaktów z przyjaciółmi przez Internet. Widzisz, do czego doprowadziły takie nieodpowiedzialne rozmowy?!

– Ninka nie dzwoni, to co miałam robić? Postanowiłem sama skontaktować się z przyjaciółmi – płakała Rina.

– Kochanie, nie wiesz tego, że ludzie są zazdrośni i sprawia im satysfakcję takich, jak my bezkarnie krzywdzić? Homo homini lupus…

– Jaśku, ja naprawdę nie chciałam… ja tylko boję się o moją Nineczkę!

– No już dobrze, dobrze, – Babicki wyjął własną jedwabną chusteczkę i wytarł cieknące łezki z oczu małżonki, – Chcesz, dowiem się tyle, ile zdołam i sam ciebie poinformuję? Co chwiałabyś wiedzieć? – na koniec spytał już nieco bardziej opanowanym tonem.

– Co się dzieje z moją córką? – spytała proszącym głosem. – czy nic jej nie dolega?

– Zaraz spróbuję się do niej dodzwonić i porozmawiam, – i nie czekając reakcji małżonki zdecydowanym krokiem wyszedł na korytarz.

Połączywszy się z pasierbicą krótko wypytał o jej samopoczucie, a następnie nie przykładając żadnej uwagi do odpowiedzi rozmówczyni szybko powiedział, że Marina jest w szpitalu, że doznała poważnego urazu-omdlenia i że z powodu ryzyka wzrostu ciśnienia grozi jej wylew do mózgu z możliwością nieobliczalnych, fatalnych dla zdrowia powikłanń. Niech Nina z nią porozmawia, ale, broń Boże, niech nic nie mówi na temat Michaela, bo mogłoby to znacznie pogorszyć stan zdrowia jej matki. Następnie wróciwszy do  pomieszczenia żony odezwał się:

– Proszę, weź mój telefon, udało mi się dodzwonić. – I wyciągnął do Mariny swój platynowany iPhone zaznaczając, aby przełączyła tryb na głośnomówiący.

– Mamo, nic mi nie jest. Nie dzwoniłam do ciebie, bo byłam zaangażowana po uszy w organizowanie pogrzebu. Jak twoje zdrowie?

– Córeńko, nic mi nie jest. Jestem w szpitalu, to prawda, ale wszystko już dobrze, nie martw się o mnie, kochanie!

– Mamusiu, całuję cię! Wracaj szybko do Zdrowia. Może chcesz, abym przyjechała?

– Nie, nie ma takiej potrzeby, córuniu. Masz przecież naukę. Zresztą, ze mną wszystko w porządku i mam tu świetną opiekę. I Janusz bardzo się o mnie troszczy… Niczego mi nie trzeba, córuś. Buziaki!

– Pa, mamuś! Zadzwoń, gdybyś czegoś ode mnie potrzebowała!

– No i było się o co zamartwiać? Nina jest dorosłą kobietą, nie potrzebuje opieki. Ty powinnaś za to więcej myśleć o zdrowiu naszych dzieci. – Stwierdził mentorskim tonem Janusz. A odwracając się do Oksany, która towarzyszyła mu podczas wizyty u hospitalizowanej małżonki przykazał:

– Zostań tu z panią aż do wieczora! – Po czym pocałował żonę w policzek i pospiesznie opuścił salę.

Jeszcze będąc na korytarzu ponownie wyjął telefon i ponownie zadzwonił do Niny:

– Nina, to jeszcze raz ja. Pragnę złożyć ci moje kondolencje… Wiem jak ciężką jest utrata kogoś bardzo bliskiego, trzymaj się więc, dziewczyno dzielnie… – I nie czekając odpowiedzi szybko dorzucił: – Przyjazd do nas nie jest konieczny. Mama przez kilka dni poleży w szpitalu i wróci do domu. Gdybyś do niej dzwoniła – to proszę, uważaj, aby niczym jej nie zdenerwować, aby nic jej nie mówić o niczym złym, nie zamartwiać w żaden sposób. – Dawał instrukcje ojczym. –  A a propos: co tak naprawdę stało się z Michaelem? – na koniec niespodziewanie zapytał.

– Zmarł tragicznie. Nie chcę o tym rozmawiać. Chciałbym szybko o wszystkim zapomnieć.

– Dobra, nie będę pytał. Jeśli potrzebujesz, dzwoń do mnie. We wszystkim postaram się pomóc.

„Naprawdę, czy to możliwe, aby ojczym był wtedy z Miachaelem?” – rozmyślała Nina leżąc w zimnym łóżku. Od pogrzebu minęło już kilka dni, a ona wciąż nie może zasnąć bez tabletek nasennych. Przez pamięć przewijają się za każdym razem  wspomnienia wielu wspaniałych miesięcy spędzonych z ukochanym: wszystkie czułe spotkania, wszystkie przygotowywane przez niego romantyczne kolacje, gorące noce spędzane w szale miłości, i jego zawsze żar uczuć, jego łagodne i opiekuńcze dłonie. Zwiedzanie i wypoczynek w czeskim Uzdrowisku, jego wyznanie na temat życia i opowieść o rodzicach.

Tym razem przypominała sobie jednak coś więcej: rozmowę sprzed kilku miesięcy podsłuchaną w egipskim hotelu, podczas której ojczym założył się z panem Bartkiem, że uwiedzie Michaela i spędzi z nim, „kilka czułych godzin”… Na wspomnienie tych słów ciało dziewczyny z przerażenia zaczęło drgać, a przed oczyma pojawiły się… zbezczeszczone zwłoki Michaela. „Nie mam żadnych dowodów. – Skonstatowała. – Policja nie znalazła jakiegokolwiek śladu po sprawcach, nikt nic nie widział, nie słyszał… – roztrząsała myśli Nina. – Jego rodzice odnosili się do mnie z rezerwą, szybko zakończyli uczestnictwo w pogrzebie i po ceremonii natychmiast odlecieli z powrotem. Siostry nie było na pogrzebie brata, nawet nad jego grobem nie mogła mu wybaczyć. Rodzice nie wiedzieli, że opowiedział mi wszystko, dlatego nie rozumieli, jak mogłam być taką „durną” jego towarzyszką… Nic to. Teraz – koniecznie trzeba znaleźć dowody. Jestem pewna, że to sprawka ojczyma, wespół z tą jego ‘próżną’ Fille, jak słusznie napisała o tej chytrej hurysie pewna ‘zatroskana czytelniczka’… Tak!, to oni go zabili!, to mój ojczym i jego kochanka Caterina Fille! Jestem tego pewna!”  Potem przypomniała sobie, jak podczas podsłuchanej rozmowy była mowa o wideo i przyobiecanym podberlińskim domie pana Bartusa – jako fant za przegrany zakład. „Dom w Berlinie! – zastukało nadzieją w jej umyśle. – Oto potrzebny dowód! Dowód i wideo z orgii… I jedno (akt notarialny), i drugie zapewne leżą gdzieś schowane w domu mojej mamy i ojczyma!… Tak! muszę do niech pojechać i namierzyć to, czego szukam! A jeśli tam nie będzie, to będzie w apartamencie Bartusa. A już na pewno wideo… Jak się do niego dostać? To proste. Przecież pan Bartus leci na mnie, jak warchlak na lochę. Ewidentnie! Ktoś w to może wątpi? To proszę sobie przypomnieć, jak podczas wieczoru tanecznego w Egipcie prawie wkładał swe chytre łapska pod ramiączka mej bluzki… Ha! Panie Bartku – mam dla pana miłą informację: pana żona – daleko, a pan tu taki samotny i biedny. Ale ja będę pana nadzieją i zbawieniem – i dam się panu uwieść, panie warchlaku! Obiecuję… A przynajmniej dam się zaprowadzić do pana skromnego apartamentu nad szumiącą legendami Wełtawą, aby popodziwiać tę słynną pana kolekcję dziewiętnastowiecznych skrzypiec. A potem, po pierwszym drinku pan grzecznie zaśnie jak niemowlak. Już moja w tym głowa. Bo widzi pan, panie Bartku, tabletki gwałtu, które mogę kupić u każdego warszawskiego dilera, no sorry, działają nie tylko na kobiety… i wtedy spokojnie porobimy w pana mieszkanku mały bałaganik… Ok! Taki jest mój plan. Ale, niech pan się nie niecierpliwi. Jeszcze nie teraz, nie dziś. Teraz jeszcze muszę zaczekać. A potem – pojadę z moją długą skrzętnie zaplanowaną wizytą. Będzie przecież świetny pretekst: narodziny dzieci!”

 

Książę z bajki – lista rozdziałów

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *