Pewna kura zamyśliła się. Dlaczego całe życie spędzam w kurniku? Dziobię tylko to, co mi dają. Dzielę swego koguta z innymi kurami i nie odważam się być o niego zazdrosną. Wysiadując przychówek spędzam długie godziny na jajkach. A kiedy się wyklują pisklęta chodzę za nimi i czuwam, aby nic im się nie przydarzyło złego. Moje skrzydła są za słabe, aby odlecieć. A ja tak marzę o lataniu! Od rana do wieczora u mnie wszystko to samo.
A taka łabędzica, który obok właśnie przeleciała, takiej to dobrze. Jest wolna. Lata wszędzie, gdzie chce. Jada różnorodne smakołyki. Jest piękna i pełna wdzięku. Ma partnera wiernego jej przez całe życie! Każdego roku odlatuje do ciepłych krajów, a potem wraca. Takiej życie to prawdziwa bajka!
Zamyśliła się i pewna łabędzica. Dlaczego przez całe życie muszę latać i nie mam swego domu? Muszę całymi dniami nurkować, aby dostać się do podwodnych roślin i by zaspokoić głód. Mam tylko jednego partnera i muszę umrzeć, gdy on umrze. Czasem zostawiam swe jajka i nie wiem, co się potem dzieje z mymi dziećmi. Każdy dzień przynosi mi niespodzianki i zagrożenia. Takiej kurze, to dobrze. Ona – nie to, co ja – ma swój własny dom. Zawsze ją nakarmią. Ma wiele piskląt! I ma koguta, i nie jest zazdrosna o drugie kury, a jeśli zabraknie koguta – pokocha następnego… A ja tak marzę o swym własnym domu! O innym życiu, aby dzieci były obok. Bym nie musiała uciekać od mroźnej zimy do obcego kraju i nie musiała lękać się myśliwych z bronią w ręku. Moje życie jest niebezpieczne i trudne! A u takiej kury – nie życie, a bajka…
Rozmyślały ptaki każdy o sobie. Jeden obserwując piękny lot drugiego, a drugi zazdroszcząc pierwszemu ustatkowanego życia. I rozmyślając oba marzyły: jeden o lataniu po świecie, drugi o domu.