Jest mu wdzięczna

Deszcz pada i pada. Nie wiadomo, kiedy się skończy. Jej nastrój – totalnie zepsuty. Nie, nie z powodu deszczu. Ona kocha deszcz, ale On nie. On nie kocha niczego i nikogo. Jak się okazało – jej też nie. Ktoś spyta, jak ona się z tym czuje? Ona nie wie. Przy nim przestała cokolwiek wiedzieć i czuć. Jakby z niej po prostu coś usunięto, jakby wykasowano jakiś niepotrzebny plik. Nie, nie złości się na niego. Nigdy nie potrafiła się złościć. I nawet nie wie, czy to dobrze, czy źle.

Otworzyła okno, wystawiła dłonie. Krople deszczu padają na ręce. Może choć deszcz przywróci uczucia, podpowie, co powinna dalej robić? W końcu, co robić dalej bez Niego? Nie wie lub po prostu nie potrafi.
Kochała go i kocha. I nawet po tym, jak z nią postąpił, ona nadal absolutnie go kocha. Prawdopodobnie nie jest to rzeczywiście normalne, jak mawia jej kumpela, „takie kuku na muniu, od którego można lekko zbzikować”.

Ona tak nie uważa. Trudno jest pozbyć się osoby, która jest komuś bardzo drogą, nawet jeśli ty dla niej nie. Wcześniej on nie był takim, albo raczej nieźle udawał, że nie był. Nawet gdy ją tulił.
Ona nadal nie rozumie, jak to się stało, że właśnie ją wybrał z masy szarego tłumu. Odchodząc, rzekł tylko, że miała szczęście. Że był najlepszym z tych, których miała i których kiedykolwiek jeszcze mieć będzie.
I jest mu za to wdzięczna. Tak, może to i głupie, ale jest mu wdzięczna. Za to, że dowiedziała się, lub sądziła, że dowiedziała się, czym jest miłość.

Bo chyba, mimo wszystko, już wie co to takiego, ta miłość. I dlatego jest mu wdzięczna. Wdzięczna za to, że był jej błędem, a ona – jego. Znaczy się, stała się mądrzejsza, łatwiej teraz będzie patrzeć na życie. Mniej będzie popełniać błędów.

A jemu chciałaby powiedzieć:

– Nawet po deszczu bywają tęcze… Po deszczu zwykle bywają.

Krótkie opowiadania o miłości