Witaj, moja miłości!

Leży na oddziale intensywnej terapii. Traci świadomość, potem na krótko wraca do zmysłów, znów „ulatuje”.

Zapadłszy w głęboki sen, widzi siebie w pobliżu domu, w którym mieszka razem z pięcioletnią córeczką. Widzi przechodzących obok znajomych, dostrzega przyjaciółkę idącą z córeczką na plac zabaw, ale rozumie, że jej samej nie widzi nikt…
Nagle podchodzi do niej przystojny mężczyzna z długimi falistymi, prawie białymi włosami i miło zagaduje. Rozumie, że to nie człowiek. Prosi, aby opowiedziała o swoim życiu. Godzi się. Opowiada. Zaczyna od czasów dzieciństwa. Opowiada, jak rodzice w gonitwie za własnym błogostanem nie zauważyli jej, nie widzieli jej duszy i talentów. Z nieznanego powodu matka traktowała ją surowo, a ojciec, za sprawą swego słabego charakteru, nigdy nie potrafił stanąć w jej obronie.
Gdy pojawiła się kwestia wyboru zawodu, zabroniono jej składania papierów na ASP; matka zniszczyła prawie wszystkie jej rysunki. Dziewczynce udało się uratować ledwie kilka. Ale poddała się woli rodziców. Poszła na uniwersytet, na wydział prawa. To tam spotkała swego przyszłego męża, zakochała się i jeszcze w czasie studiów wyszła za mąż. Wkrótce pojawiła się na świecie ich córeczka.
Ale dwa lata później on niespodziewanie ją porzucił, odszedł do innej. Przyszło jej zostać samotną mamą z małą córeczką. W rodzicach nie miała żadnego oparcia. Wprost przeciwnie: obwiniali ją o wszystko. Oskarżali, że zaniedbywała męża, że była złą żoną i matką, i teraz nawet oni z jej powodu mają tylko kłopoty.

Podczas opowiadania co jakiś czas zalewała się łzami. Nie zauważyła, kiedy przysiadła na ławce. On – anioł, przykucnął u jej stóp i trzymał ją za ręce. Po chwili usiadł obok. Ocierał łzy z jej policzków. Niezwykle dobre oczy patrzyły prosto w jej oczy. Szczere współczucie uśmierzały cały przeszywający jej duszę ból. W tych chwilach rodziła się między nimi pierwsza więź.
Aby ostatecznie pocieszyć dziewczynę, anioł zaprosił ją do lotu w obłoki. Ona mówi, że nie umie. On wyjaśnia, że wystarczy, jak ledwie zamknie oczy i po prostu będzie chcieć. Po chwili wzlatują, krążą nad znanymi ulicami, domami. Potem ulatują ponad. Podziwiają piękno niebios, zachód słońca nad Ziemią i lecą jeszcze wyżej.
Znajdują się w pięknym domu, przypominającym średniowieczny zamek z balkonami podobnymi do tego, na którym Romeo po raz pierwszy pocałował Juliettę. Także i ich pierwszy pocałunek niespodziewanie ma miejsce na takim balkonie. Nie potrafiła nawet określić co czuła, zdając sobie sprawę, że całował ją anioł.
Nagle zapłonęła pasją i płonąc, mieszała się z uczuciem, że robią coś absolutnie zabronionego?! Ale już po chwili pocałunki rozpoczęły piękną scenę obopólnej namiętnej miłości.

I oto, zastygnięta w jego ramionach, obtulona jego skrzydłami, czuje nagłe zimno, wszystkie jasne kolory zmieniają się w ciemność: szarą, mroczną, czarną. Dowiedziano się o nich. Znaleźli ich i przyszli, aby ich rozdzielić. Czarne cienie nadchodzą ze wszystkich stron i odsuwają ich od siebie, zmuszają, aby rozłączyli ramiona.

W następstwie tej chwili widzi swe umęczone ciało w pozycji embrionu, na chłodnej, wilgotnej ziemi, gdzieś daleko w dole, jakby w jamie. Opuszcza się do ciała i stara się potrząsnąć samą sobą, położyć się obok, spróbować wrócić do samej siebie.
Nic z tego nie wychodzi. I nagle pojawiają się demony, i robią wszystko, aby ją odepchnąć. Warczą, straszą swymi straszliwymi kagańcami, niektóre z nich wyglądają jak szczury, inne niż fretki lub świnie. Próbują ją ugryźć, zagonić do mroków czeluści. Ostatni raz spogląda tam, gdzie leży ciało i widzi nadbiegający personel medyczny. Próbują ją reanimować, ale wydaje się, że trud ich daremny. To już koniec i ona to rozumie. I zamiast nieba dostaje piekło. Gdzie teraz jest jej anioł? Czy szuka jej?
Przez długi czas wędruje po ulicach miasta. W końcu przychodzi pod dom. W tym pokoju, gdzie pali się nocna lampka, śpi jej maleńka córeczka. I zaczyna śpiewać dla niej kołysankę. Anioł także gdzieś się tu krząta, ale on… On jest w ludzkiej postaci! Nie chciał wrócić do nieba bez ukochanej i wciąż próbuje ją odnaleźć pośród żywych. Ale nie może, bo ona jest teraz duchem, a on jest człowiekiem, mężczyzną. On także czasem śpiewa po nocy, mając nadzieję, że ona usłyszy i przyjdzie do niego. I znów będą się kochać. Ale teraz – już zawsze. Do końca świata.

Nagle, przez wpół opuszczone powieki, po raz pierwszy od dłuższego czasu dostrzega światło. Ostrożnie, jakby obawiając się popełnienia błędu, otwiera oczy. I pierwszym co widzi, jest znane jej, kochane i ciepłe spojrzenie oczu, które wpatrują się w jej oczy, próbując dostrzec w nich życie. Anioł w białym fartuchu uśmiecha się do niej. Ale to nie anioł! To żywy człowiek, jej ukochany mężczyzna! Nieposłuszne kosmyki białych włosów wymykają się spod czepka.

– Witaj, moja miłości, udało się ciebie odratować. Teraz szybko wrócisz do zdrowia. – Czułe usta cicho szepczą do jej ust – Kochana moja, ja i Twoja córeczka czekamy na ciebie w domu!

 

Krótkie opowiadania o miłości