Czy zastanawialiście się kiedyś, co takiego wyjątkowego jest w dacie 10 maja? Jeśli nie, to już podpowiadam. Otóż oprócz tego, że jest to dzień, w którym słońce zazwyczaj poczyna sobie dziarsko, a ptaszki za oknem śpiewają radośnie, okazuje się, że ta data ma w sobie coś magicznego. Supermagicznego. Tak magicznego, że przyciąga do siebie ludzi o niezwykłych talentach i osobowościach.
Przykłady? – a proszę bardzo…!
Weźmy choćby takiego debeściaka, jak Fred Astaire – króla tańca. Według American Film Institute – piąty na liście największych aktorów wszech czasów. Król Fredi urodził się właśnie 10 maja. Można by pomyśleć, że to przypadek. Ale hola, hola! Czy na pewno? Może to właśnie ta data sprawiła, że jego stopy poruszały się z taką gracją i lekkością, jakby był to najnaturalniejszy sposób przemieszczania się dla tego Artysty? Ja jestem o tym absolutnie przekonany!
A co powiecie na Bono – irlandzkiego wokalistę rockowego, lidera zespołu U2? Też urodził się 10 maja. Koincydencja? I think not! Jestem pewien, że to właśnie ta data obdarzyła go niesamowitym talentem muzycznym i wielką wrażliwością na ludzką niedolę i na dramat głodu w afrykańskich państwach.
I wreszcie, idąc dalej tym tropem, wiecie, kogo w elitarnym kalendarzu odnajdujemy? Ha! Mistrza nad mistrze fortepianu – pana Piotra Palecznego. Tak, tak! Pan profesor Paleczny także jest członkiem ekskluzywnego klubu urodzonych 10 maja. Jego wirtuozowskie interpretacje na estradach całego świata, jego serce i dar do pracy z muzyczną młodzieżą, wreszcie jego czujne jurorskie ucho na niezliczonych konkursach czy też jego energia do niestrudzonego dyrektorowania m.in. festiwalom szopenowskim w Dusznikach Zdroju (boć i nie tylko) – to nie przypadek. To skutek i konsekwencja magicznej daty urodzenia. Absolutely!
Tak więc, drogie czytelniczki, drodzy czytelnicy… Jeśli ktoś z Was także urodził się 10 maja, to niechaj wie, że od początku swych dni znalazł się w doborowym towarzystwie. A jeśli ktoś inny, chociażby taki nieborak jak ja, urodził się kiedy indziej, to niech się nie martwi! Zawsze przecież może poudawać choćby przez jeden dzień w roku (tak jak ja to czynię), że też należy do tej wyjątkowej majowej elity. W końcu, kto miałby mi/nam tego zabronić? Nikt! – Bawmy się więc dobrze i świętujmy z dziesięciomajówkowiczami do woli!