Zapach kawy z mlekiem

Mieszkała sama. Cichy szum czajnika, ostro-cierpki aromat dochodzący z puszki przechowującej kawę – wszystko, jak zawsze. Zwyczajny poranek jej zwyczajnego życia. Każdy poranek podobny do poprzedniego: ten sam cichy szum wrzenia wody, ten sam zapach kawy. A potem dwie łyżki kofeiny, jedna cukru.5

Czajnik właśnie się wyłączył. Można zalewać. Miarowe postukiwanie łyżeczki o ścianki kubka rozleniwiają prowokując nawrót senności, ale ostry tryl telefonu sprawia, że wzdryga się. Nawet nie patrzy kto dzwoni, po prostu bezwiednie naciska zielony klawisz.

– Tak?

– Dziś, o godzinie ósmej. Przyjeżdżaj! – I piki rozłączenia.

Przez jakiś czas gapi się tępo na smartfon, nie całkiem rozumiejąc, co jest? A potem serce głucho stuka o żebra. Na pulpicie telefonu tapeta w formie zdjęcia: jej – Lawendynki i tej, która zadzwoniła o tak wczesnej porze. Nie! Nie wierzy, w to, co się stało. Powoli, jakby we śnie, odkłada na bok telefon, a do kubka z kawą dolewa trochę mleka. Tak lepiej. Łagodniejszy smak. Jej myśli, wciąż jeszcze obleczone senną mgiełką, już rzucają się do przodu, w przyszłość, do wieczora.

Naprawdę nie wie, w jakim celu zachciała, aby przyszła? Rozstały się przecież trzy miesiące temu; tamta odeszła do faceta, zostawiając tę, która ją kochała całym sercem. Kochała, a teraz pogrąża się samotnie w szarej monotonii codziennego życia. Praca, dom, dom, praca. Na weekend: gry komputerowe i Internet, aby nie zwariować, albo porządki: pucowanie całego małego mieszkania do połysku. Trudno, tak trzeba, bo zawsze może się zdarzyć, że zechce wrócić jej …ukochana.

Wszystko rozegrało się w tamten szary dzień. Wzięła dzień urlopu. Jej ukochana przyjechała do niej, stanęła pod jej drzwiami, ale przestąpić progu nie chciała. Stała i patrzyła w podłogę. A potem zabrzmiały te straszne słowa:

– Musimy się rozstać. Dłużej tak nie potrafię.

Milczała, patrząc na nią, na tę jedyną, dla której chciała żyć i cieszyć się życiem. Ale ona ponownie spuściła wzrok w kierunku stóp.

– Odchodzę do faceta – w końcu wydukała. – Przykro mi, chcę mieć normalną rodzinę, dziecko. Musisz mnie zrozumieć…

I obracającsię na pięcie wyszła bez słowa, zostawiając ją samotną na progu pustego mieszkania.

Od tego wieczoru jej całe życie runęło. Stała się jak maszyna zaprogramowana do wykonywania konkretnych działań. Jak maszyna chodziła do pracy, jak maszyna robiła to i tamto dla domu starając się nie myśleć i niczego nie wspominać.

 

…Nie, naprawdę nie wie, czemu zadzwoniła? Zapach kawy z mlekiem jeszcze nie uleciał. Piła automatycznie nie całkiem kojarząc, co robi. W jej głowie kotłowało się tylko jedno pytanie: dlaczego? Dlaczego zadzwoniła? Dlaczego przypomniała o sobie? Dlaczego wzywa? Nie znajdywała odpowiedzi. Po prostu: nie wie. Nie ma pojęcia.

Bardzo lubi tę kawę z mlekiem. I ten zapach, ten zapachkawy z mlekiem, który przypomina o każdym spędzonym z Nią poranku przez te wszystkie miesiące. Dzień minął jak we mgle i o ósmej wieczór stała już przed drzwiami mieszkania, przed drzwiami Jej mieszkania. Po krótkiej chwili wahania nacisnęła dzwonek. Drzwi otworzyły się prawie natychmiast, zupełnie, jakby czekano na nią, jakby wciąż wyglądano jej przez wizjer, zastanawiając się: przyjdzie? Nie przyjdzie? Przyszła…

Długie spojrzenie, oko w oko. Nieme pytanie i taka sama odpowiedź. I coś skryte głębiej.

– Wchodź! – I odeszła na bok, wpuszczając gościa do mieszkania. – Dzięki, że przyszłaś.

– Nie mogłam nie przyjść.

– Muszę z tobą porozmawiać.

Całe jej wnętrze skuliło się od tych słów. Zazwyczaj tak rozpoczynały się spory i kłótnie, a ona nie chciała już w nich uczestniczyć.

Po długim milczeniu, tamta wreszcie przemówiła:

– Rzucił mnie, gdy tylko dowiedział się, że wynik testu ciążowego jest pozytywny. Stwierdził, że nie jest gotowy na ojcostwo.

– Ale… czemu ja?

Uśmiechnęła się dziwnie gorzkim uśmiechem. Ten uśmiech zupełnie nie przydawał piękna jej urokliwym rysom twarzy, wyglądała z nim… strasznie. Ale nie, ona – Lawendynka – nie powiedziała jej ani słowa.

*

Budząc się rano poczuła cudownie znajomy zapach. Zapach świeżo parzonej kawy, którą obie tak lubiły.

– Trzymaj! – w uśmiechu ukochanej nie było już goryczy, a w oczach ten sam znajomy blask.

I wzięła zaofiarowany jej kubek. Kubek pachnącej kawy z mlekiem…

lista Cyberprzestrzennych

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *