Lekko szturchnęła rozświetloną szybę restauracji. Portier usłużnie otworzył wielkie, szklane drzwi… Wślizgnęła się do holu, krótkie spojrzenie w lustro, i naprzód! Błękit jedwabnej sukni dodawał uroku rozmarzonym, szarym oczom, włosy faliście opadały na nagie ramiona. Lekka, przewiewna spódnica przy każdym kroku obnażała smukłe nogi w ażurowych pończochach od Corsetti. Wysokie szpilki od Loubutina przydawały tupetu zdecydowanym krokom.
Jej pojawienie się nie pozostało dla postronnych niezauważone. Każdym calem ciała czuła na sobie chciwe męskie spojrzenia i wzrok oceniających ją kobiet. Jakie to dla niej nieważne! Tam, w głębi sali czeka ten, o którym od dawna marzyła i myśli. Serce bije wściekle, wypełniając ciało pożądliwym pragnieniem, z twarzy emanuje żar.
Słowa powitania, uścisk rąk, dystyngowany pocałunek w dłoń – przegięte w zachwycie głowy. Bąbelki w kieliszku szampana, czerwieniące się truskawki na srebrnej tacy…
Spod długich rzęs rzuca łagodne spojrzenie na vis-a-vis i otrzymuje pozytywną odpowiedź.
Cicha powolna muzyka. Ręka mężczyzny mocno dociska do swego torsu, druga – ledwo dotykając schodzi poniżej pasa. Gorący oddech drażni włosy…
Limuzyna rusza w nieznane. W delikatnych objęciach jakże miło doznawać ukojenia… Namiętny pocałunek zagłusza czułość westchnień. Jego ręka powoli przesuwa się po talii, biodrach, niżej i niżej, i delikatnie, ale chciwie, zmierza do celu. Całe jej ciało wygina się w wiotki łuk na powitanie pożądania… Słodkie omdlewające dreszcze… Coś lekkiego przesuwa się po twarzy… Nagłe kichnięcie i… Budzi się!
Pieszczoch wymachując puszystym ogonem dostojnie przemaszerował po ciele, zeskoczył z łóżka i pobiegł z powrotem zajmować się swymi sprawami.
Wrócić do snu już się nie da. Wciąż jeszcze z rozpalonym sercem idzie do łazienki. W lustrze odbija się spocone czoło, rumiane policzki i usta głodne pocałunku.
„Dobra!” – Chlusnęła zimną wodą w oblicze, a po chwili nabrała jeszcze trochę w splecione dłonie długo potem chłodząc nimi całą twarz. Próbowała sobie przypomnieć, kto jej się przyśnił? Nie! Nie pamięta… Obraz rozpływa się we mgle, zostają tylko namiętne oczy i gorące usta. Westchnęła, przeciągnęła się całym ciałem, wzdrygnęła zrezygnowaną głową:
– Cholera! I znowu szarówka. Znów proza życia…