Stalin często zapraszał do siebie w gościnę Gorkiego.
Pewnego dnia, po sutej kolacji, w obecności wszystkich biesiadujacych współtowarzyszy z politbiura poklepał pisarza po ramieniu i, podnosząc do toastu jeszcze jeden kieliszek wina, powiedział:
– Nasz kochany klasyku, wypijmy teraz za ciebie!…
Gorki poczuł się zakłopotanym, więc odpowiedział skromnie:
– Towarzyszu Stalin, mylicie się, nie jestem klasykiem. Klasykami są ci, którzy już nie żyją.
Stalin przeszył pisarza ostrym, orlim wzrokiem po czym uśmiechnął się:
– Nie martwcie się, towarzyszu Gorki. Stalin nigdy się nie myli…