Co noc śni się jej identyczny sen… Wielki dom, w którym razem z nim mieszka, ozdobiony tysiącem kwiatów. Z wielkiego tarasu z weneckim oknem obleczonym pnączem dzikich winogron rozlega się piękna muzyka. Blisko domu na zielonym trawniku nakryto do wielkiego stołu, przy którym zebrali się wszyscy znajomi, rodzina i przyjaciele. Wybrzmiewają toasty, żarty. Donośny śmiech biesiadników przerywa od czasu do czasu podmuch ciepłego popołudniowego wiatru… A oni krążą w powolnym tańcu, wyciskając łzy szczęścia z oczu obserwujących ich rodziców. Ktoś szepcze: „Boże, co za para!” Krążą powoli, jakby nie czuli ziemi pod nogami, jakby oskrzydleni unosili się w objęciach miłości niziutko nad parkietem…
…Gdyby ją kochał byłaby najszczęśliwszą, najbardziej dobrą i oddaną mu kobietą. Gdyby ją kochał, chciałaby się nim opiekować, poświęcić dla niego całe swoje życie, byleby tylko był szczęśliwy. Chciałaby zaczynać każdy dzień z uśmiechem i sprawiać, aby i jego każdy dzień był promienny. Chciałaby z nim dzielić wszystkie radości i smutki… Urodzić mu i wychować ich dzieci i być najbardziej troskliwą żoną i matką na świecie… Gdyby tylko ją kochał.
…Po skończonym, wolnym tańcu zapalają się w ogrodzie światła, a oni wraz z gośćmi przechodzą do wielkiej werandy na wysokim skrzydle ich wielkiego domu. Muzyka przybiera świąteczny, uroczysty rytm i wtedy – z dumą, drżącym głosem oznajmia rodzicom, że wkrótce zostaną dziadkami… Orkiestra uderza w talerze, uroczysta muzyka, gorący pocałunek na tle płaczących ze wzruszenia rodziców, entuzjazm gości, fajerwerki strzelające gwieździście do nieba…
Każdego ranka budzi się z przekonaniem, że duży taras ozdobiony weneckim oknem, obleczony pnączem dzikich winogron kiedyś w końcu musi zabrzmieć dziecięcym śmiechem i że na werandzie dużego domu kiedyś w końcu zasiądą do herbatników i kompotu we troje: ona, on i ich dziecko… Jeśli tylko ją pokocha…
– Kurwa mać! Popieprzone to moje życie…
Wstaje z łóżka. Wołają do następnego klienta.
Bingo! tak własnie miewałam